Dlaczego 70% Brytyjczyków jest spłukanych i jaka lekcja płynie z tego dla przedsiębiorcy?

Dlaczego 70% Brytyjczyków jest spłukanych i jaka lekcja płynie z tego dla przedsiębiorcy?
Badania pokazują, że coraz więcej wydajemy na bieżące potrzeby. Za taki stan rzeczy odpowiada nie tylko hulająca inflacja, ale także fakt, że dążymy do utrzymania i podwyższania poziomu życia, nie zastanawiając się nad tym, co mogą przynieść kolejne miesiące i lata. Taki sposób myślenia ma niewiele wspólnego z przedsiębiorczością. Osoba pracująca na własny rachunek mierzy wyżej i spogląda dalej niż tylko tu i teraz. Jak możesz pogodzić dostatnie życie z mądrym zarządzaniem finansowym, rozwojem i zadbaniem o swoje priorytetowe wartości?
17/12/2022 12:34rok temu
Andrzej Mańka

70% Brytyjczyków jest spłukanych

Wielka Brytania to kraj, który ma jeden z najwyższych wskaźników laureatów nagrody Nobla. Co więcej, jest domem dla najbardziej prestiżowych uniwersytetów na świecie, a jej stolica jest globalnym i prężnie rozwijającym się centrum finansowym. Dlaczego  Brytyjczycy toną zatem w długach?

Tysiące ludzi z całego świata przyjeżdża do Wielkiej Brytanii, aby tu pracować, żyć i rozwijać swoje talenty. Ten kraj ma reputację bogatego, otwartego i tolerancyjnego. Z tych względów wielu obcokrajowców zakłada tu swoje firmy. Jednym słowem wszystko wygląda wręcz bajkowo. Fasada jest wspaniała, jeśli jednak zajrzymy za kulisy, aby przyjrzeć się sytuacji finansowej przeciętnego Brytyjczyka, sprawy nie wyglądają już tak wspaniale.

Największym zagrożeniem brytyjskiej ekonomii i systemu społecznego tego kraju jest zadłużenie konsumentów. Statystycznie rzecz biorąc, Brytyjczycy są w bardzo kiepskiej sytuacji finansowej i mają spore długi. Niezwykłym zjawiskiem jest to, że aż 70% pracujących Brytyjczyków jest chronicznie spłukanych. Co więcej, wielu z nich zadłuża swoje karty kredytowe podczas codziennych zakupów. Tym samym 8 milionów ludzi w Wielkiej Brytanii dzieli tylko jeden czek od bezdomności. The Insolvency Service ogłasza każdego roku, że od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy osób zostaje uznanych za niewypłacalnych.

 

Zachodni świat w pogoni za metkami

Nie jest to jedynie specyfika brytyjskich rodzin. Amerykanie mają jeszcze większe problemy z zadłużeniem. Europejczycy też toną w oceanach długów. Niektórzy twierdzą, że Niemcy są inni, bo wykazują awersję do długów, chętniej oszczędzają i unikają kupowania na kredyt. Jednak niemiecki styl życia w XXI wieku staje się bardzo podobny do tego, co możemy zaobserwować w innych rozwiniętych krajach o gospodarce wolnorynkowej.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego powszechna jest zgoda na życie na kredyt? Od ponad 10 lat zajmuję się zarządzaniem finansami osobistymi i na co dzień uczę ludzi, w jaki sposób gospodarować swoimi środkami pieniężnymi. W tym czasie miałem wiele okazji, aby zagłębić się w ludzką mentalność, zbadać nasze wzorce myślenia i zachowania. To właśnie na ich podstawach podejmujemy nasze decyzje, także te finansowe.

W tym artykule przedstawiam 6 powodów, dla których Brytyjczycy toną w długach. To moje osobiste obserwacje poczynione na podstawie 12-letniego doświadczenia biznesowego i życiowego zbieranego w brytyjskim społeczeństwie.

 

1. Brytyjczycy dążą do szczęścia

Nie można być dobrym w dysponowaniu pieniędzmi, jeśli podstawowym celem życiowym jest dążenie do szczęścia. Szczęście pozornie kosztuje dużo pieniędzy. Z tego też względu wpadamy w pułapkę, w której nawet jeśli wydamy wszystkie swoje pieniądze, możemy nadal być nieszczęśliwi. Poszukiwanie zadowolenia jest równie beznadziejnym zadaniem, jak próba odkrycia mitologicznego kamienia filozoficznego. Dążenie do szczęścia stało się bardzo dochodowym biznesem dla tysięcy trenerów życia, prywatnych psychologów, autorów książek i prelegentów seminariów.

Problem z pogonią za szczęściem polega na tym, że jest to syzyfowe zadanie. Po prostu nie jesteś w stanie osiągnąć go w tym świecie, nawet jeśli masz wrażenie, że jesteś tak blisko celu. Dlaczego? Nasze potrzeby są bowiem nieskończone, a za każdym kolejnym zakrętem labiryntu pojawia się nowy odcinek, jeszcze bardziej atrakcyjny od tego właśnie pokonanego. Przedsiębiorcze podejście cechuje świadomość procesu, czyli ciągłych zmian, a tym samym nowych szans i zagrożeń w zmieniającym się otoczeniu. Wyklucza to osiadanie na laurach i zadowolenie z posiadanych udziałów, rzeczy, tytułu czy dyplomu.

O wiele lepiej jest dążyć do życia sensownego i celowego produktywnego działania, które przyczynią się do polepszenia życia innych ludzi. Biznesmen kieruje się wartościami tym, w jaki sposób jego produkty lub usługi zmieniają świat na lepsze. Świat wokół nas ciągle się zmienia. Nowe zjawiska, technologie czy trendy napędzają nowe szanse i problemy. Domeną biznesu jest działanie, czyli podejmowanie wyzwań wynikających z permanentnych zmian, a nie zadowalanie się chwilowym dobrostanem.

 

2. Brytyjczycy stanowią klasyczne społeczeństwo konsumpcyjne

Jak stwierdził Noam Chomsky, to był prawdziwy sukces jeden z wielkich sukcesów biznesowych w Stanach Zjednoczonych i na pewno także w Wielkiej Brytanii rozbić organizację, jedność społeczeństwa i sprawić, że ludzie zaczną myśleć indywidualistycznie: to część konsumpcjonizmu. Jeśli można popchnąć ludzi w kierunku indywidualnej konsumpcji, to potem łatwo nimi sterować. A co więcej, kiedy wpędza się ich w długi, to znajdują się w pułapce.

Konsumpcjonizm jest główną siłą w brytyjskim społeczeństwie. Jedna z jego tez głosi, że to, kim jesteś, zależy od tego, ile kupujesz i co posiadasz. Jak więc, u licha, można rozwijać finansowe IQ, skoro nadrzędnym celem twoich zarobków jest zakup kolejnych rzeczy?

W życiu chodzi o coś więcej niż o przyjemność, natychmiastową gratyfikację, nagrody i czas wolny. W życiu chodzi o kreatywność, etykę pracy i podejmowanie racjonalnych, sensownych decyzji  także tych dotyczących twoich finansów. Celem może być droga, a nie meta. Taki sposób myślenia sprawi, że każdy dzień, miesiąc i rok będą owocować kolejnymi wyzwaniami. Ich podejmowanie jest wysokooktanowym paliwem do rozwoju firmy, pracowników i nas samych.

 

3. Brytyjczycy mają obsesję na punkcie pozycji społecznej

Jeśli uważasz, że twoja wartość zależy od posiadanych dóbr materialnych, to z pewnością nabawisz się bardzo niebezpiecznej choroby zwanej „lękiem statusowym”. Termin ten, po raz pierwszy, został użyty przez Alaina de Bottona. Mechanizm jest prosty. Oceniamy ludzi na podstawie ich pozycji społecznej i zawodowej, a co więcej myślimy, że jesteśmy tak samo oceniani przez innych! Lęk o status w hierarchii społecznej charakteryzuje się założeniem, że jeśli ciągle nie awansujesz, nie mieszkasz w imponującym domu, nie jeździsz luksusowym samochodem i nie spędzasz wakacji w modnych miejscach, to nie zasługujesz na szacunek.

Czyżby dlatego brytyjskie społeczeństwo było rajem dla bankierów i pożyczkodawców pieniędzy? Nie ma nic złego w dbaniu o swoją pozycję społeczną. Powinien to być jednak pozytywny, a nie toksyczny motywator. Swoją drogą chęć wybicia się w społeczeństwie można całkiem ciekawie spożytkować – pod warunkiem że to, kim jesteś w społecznej hierarchii nie będzie zależało od tego, co masz, ale jak bardzo się angażujesz w życie lokalnych społeczności, czy jesteś wiarygodny dla innych, czy dbasz o środowisko itd.

 

4. Brytyjczycy dryfują w kierunku dekadencji

Dekadencja w tym rozumieniu jest definiowana przez brak wartości. Nawet wysoki status społeczny oraz możliwość kupowania wszystkiego, co się chce, już nie wystarcza. Kolejne bodźce z otoczenia to za mało. Następne dawki materialnego szczęścia nie dają już takiego efektu jak poprzednie strzały endorfiny.

Niekiedy jest być może za późno, aby zrozumieć prawdziwy sens życia. Jeśli nie masz ustrukturyzowanych wartości, to nie masz celów życiowych. Tym samym do niczego nie dążysz. Jedyną rzeczą, do której jesteś zmotywowany, jest szukanie nowych przyjemności – za wszelką cenę. Jedynym sposobem na pozbycie się dekadencji jest ponowne zdefiniowanie szczęścia poprzez wskazanie tego, co jest naprawdę ważne i co daje silne, odporne na wahania trendów, poczucie satysfakcji. Świadomość swoich wartości to absolutny must have w talii przedsiębiorcy.

Ten „fundament” jest nieodzowny nie tylko przy wyznaczaniu celów, ale także wstawaniu z kolan po potknięciach. Na ścieżce każdego biznesmena czają się wzloty i upadki. W biografiach nawet najbardziej innowacyjnych liderów roi się od porażek. Nie ustrzegli się ich W. Disney czy S. Jobs. Aby znaleźć w sobie siłę do zaczynania od nowa, musisz mieć jasno określone wartości. W chwili zachwiania zadziałają one jak schodki, po których będziesz wychodzić z kryzysu.

 

5. Brytyjczycy wierzą, że firmy są po to, by im pomagać

Ze względu na siłę marketingu możesz myśleć, że firmy tak naprawdę niczego nie sprzedają; raczej coś ci dają. Firmy produkują rzeczy, które sprawiają, że jesteś szczęśliwy(a). Oferują ci fantastyczne rozwiązania twoich wymyślonych i realnych problemów. Troszczą się o twoje uczucia. Chcą, abyś czuł(a) się dobrze we własnej skórze. Jednym słowem, pragną, żebyś żył(a) w raju – oczywiście w zamian za numer karty kredytowej lub regularne polecenie zapłaty.

Pozwól, że na początku powiem to głośno i wyraźnie – pisze Martin Lewis w swojej znakomitej książce The Three Most Important Lessons You’ve Never Been Taught – Poznaj swojego wroga – firma nie jest twoim przyjacielem. Jest to najważniejsza rzecz, jaką powiem w tym całym poradniku.

Jeśli tego nie rozumiesz, przegrałeś, zanim jeszcze zacząłeś. Teraz nie myśl, że to oznacza, że jestem anty-firmowy; nie jestem. Nie uważam, że robią coś złego. To jest po prostu funkcja tego, jak działa nasze społeczeństwo. Mój problem nie polega na tym, że ich zadaniem jest zarabianie pieniędzy; mój problem polega na tym, że większość ludzi tego nie rozumie i myśli, że firmy są po to, aby pomagać i asystować w codziennym życiu. Oczywiście, niektóre firmy świadczą świetne usługi, ale to tylko część zarabiania pieniędzy”.

Studenci na pierwszym roku ekonomii uczą się, że przedsiębiorstwo to organizacja, której celem jest zysk. Jej zadaniem nie jest ułatwianie życia konsumentom, a już na pewno nie realizacja ich celów finansowych. O to ostatnie może zatroszczyć się tylko jedna osoba. Tak, pewnie się domyśliłeś. To ty sam!

 

6. Brytyjczycy muszą pożyczać coraz więcej, aby utrzymać ten sam poziom życia

Istnieje również inny poważny problem. Być może wiele razy słyszałeś(-aś) o tym, jak wspaniała jest nasza zachodnia cywilizacja i jak bardzo rozwinęliśmy się w ciągu ostatnich kilku stuleci. Według mnie to nie do końca prawda. Czy to ważne, że Elon Musk chce, abyśmy skolonizowali Marsa, albo że samoloty są coraz szybsze, jeśli nasze zarobki od dziesięcioleci stoją w miejscu? W efekcie bardzo często trzeba pożyczać pieniądze, aby utrzymać ten sam poziom życia (a raczej ten sam poziom konsumpcji).

Prawdziwymi beneficjentami postępu są głównie instytucje finansowe. A przez cały ten czas reszta społeczeństwa biednieje. W swoim bardzo ciekawym wykładzie Profiting Without Producing: How Finance Exploits Us All Costas Lapavitsas wyjaśnia, jak do tego doszło. Polecam posłuchać w wolnej chwili.

Nawet jeśli myślisz, że jesteś bogaty(a), ponieważ używasz wielu rzeczy, prawdopodobnie i tak jesteś kompletnie spłukany(a), ponieważ twój majątek powinien być mierzony jego wartością netto. Przypuszczalnie twoje drogie gadżety i imponujący styl życia są wynikiem dobroci twojego banku, który jest ich prawowitym właścicielem.

 

Edukacja finansowa to recepta na konsumpcjonizm

Coraz częściej słyszy się o inicjatywach promujących prostotę życia. Byłoby to interesujące, gdyby nie fakt, że są one nieco dziwne i szkodliwe. Problem z tego rodzaju hasłami polega na tym, że karmią się one negacją i protestem przeciwko status quo. Rozwinęły się więc jako odrzucenie głównego nurtu stylu życia.

Jestem zwolennikiem eksperymentalizmu z prostym stylem życia. Nie uważam jednak, że umiar jest lekarstwem na otaczający nas wyścig szczurów. Dużo lepsze efekty daje usystematyzowana wiedza ekonomiczna, która jest wynikiem edukacji finansowej. Taki zasób może nas uchronić przed finansową katastrofą i życiowym nieszczęściem. Ponadto może nas również uwolnić od wyrafinowanych form manipulacji marketingowej i reklamowej. Interesujące jest to, że znajomość finansów jest bliskim sprzymierzeńcem znajomości świata mediów…

Dobre zrozumienie pieniędzy może uchronić cię przed tymi, którzy chcą cię wykorzystać, pod szyldem niesienia pomocy swoim klientom. Edukacja finansowa powinna być podstawą planowania finansów rodzinnych. Dlatego należy ją nauczać i promować zarówno jako niezbędny element programu szkolnego, jak i każdej innej organizacji edukacyjnej lub społecznej na całym świecie.

 

Przedsiębiorczy umysł płynie zawsze pod prąd, czyż nie tak?

Konsumpcjonizm ma w sobie coś z bierności, teraźniejszości, braku refleksyjności, podążania za tłumem. Te cechy nie mają nic wspólnego z genem przedsiębiorczości. Osoby planujące lub zarządzające biznesem musi cechować postawa proaktywna: poszukiwanie okazji, otwartość na zmiany, pasja kreowania i usprawniania, ale także cierpliwość i pozytywnie rozumiany upór.

Przedsiębiorczy umysł zgadza się na odroczoną gratyfikację, a zarobione pieniądze inwestuje w przedmioty lub kompetencje, które pomogą mu stawiać następne kroki, a nie doświadczenia, dzięki którym zyskuje kolejne lajki. Przede wszystkim osoba kierująca firmą powinna mieć solidny fundament wiary w siebie i swój cel. Na wagę złota jest też sprecyzowany system wartości, do którego można się odwoływać podczas szukania odpowiedzi na kluczowe pytania i szukania motywacji wewnętrznej w kryzysie.

Oprócz odpowiedniego nastawienia i konkretnego fundamentu w postaci wartości, w biznesie przyda się też wysoki wskaźnik finansowego IQ. Pokaźne dochody nie muszą oznaczać dużych wydatków.

Systematyczne i skuteczne zarządzanie finansami (domowymi i firmowymi) to cecha osoby przedsiębiorczej. Nadwyżki powinieneś/powinnaś inwestować w kupno środków trwałych, patentów, wdrażanie technologii, automatyzację procesów, reklamę, naukę nowych kompetencji itd.

Każda z tych przykładowych inwestycji będzie procentować w przyszłości: otworzy kolejne drzwi i sprawi, że będziesz coraz bliżej zakładanych celów. Jednocześnie nie ma tu mowy o biedowaniu czy życiu na granicy ubóstwa.

Chodzi po prostu o racjonalne zarządzanie zawartością portfela, myślenie kategoriami przyszłości, odróżnianie zachcianek od faktycznych potrzeb i spoglądanie dalej niż na wygodne tu i teraz.

Ludzi biznesu charakteryzuje dalekowzroczność, ale nie taka, którą można zbadać w gabinecie optyka. Mam na myśli perspektywiczne myślenie i odpowiedzialne zarządzanie finansami, w którym inwestowanie bierze górę nad konsumpcją czy zachowawczym oszczędzaniem.

W świecie finansów rasowego przedsiębiorcę poznasz po odważnych i popartych wiedzą decyzjach nastawionych na osiągnięcie konkretnych celów.

 

Andrzej Mańka

Udostępnij: